fbpx
Wiedza

Jak zmotywować dziecko do nauki?

jak zmotywować dziecko do nauki

Dekoncentracja, zbyt dużo materiału czy niezrozumiałe treści mogą skutecznie szkodzić postępom w nauce. W jaki sposób motywować dziecko i wspierać je w przyswajaniu wiedzy?

Słowo motywacja pochodzi od łacińskiego “movere” i oznacza “popychać, wprawiać w ruch”. Świetnym wyjaśnieniem tego terminu jest rozłożenie go na czynniki pierwsze. Otrzymamy wówczas motyw i akcję, zatem jak już nietrudno się domyślić, mówimy o działaniu motywowanym jakimś celem. Inaczej mówiąc, motywacja to ogół procesów, które skłaniają człowieka do jakiejś aktywności.

A jeszcze prościej, i w dużym uproszczeniu, motywacja to Twoje nastawienie do danego zadania. W zasadzie za każdym działaniem człowieka stoi jakiś motyw. Jedni mają w sobie większe pokłady motywacji i mogą radzić sobie lepiej w wielu sytuacjach zawodowych i życiowych, z kolei inni muszą walczyć z jej brakiem. Czym jest motywacja, skąd się bierze i jakie są jej rodzaje?

Pierwszy rodzaj to motywacja zewnętrzna. Mówimy o niej, gdy człowiek podejmuje określone działania ze względu na nagrodę lub karę. Chce nam się pracować lepiej i wydajniej, gdy dostajemy wypłatę, premię za zaangażowanie i pochwałę szefa. Robimy też pewne rzeczy, bo obawiamy się mandatu. Często mówimy wówczas: Muszę to zrobić, chcę to zrobić. Muszę odrobić pracę domową, żeby nie dostać jedynki. To nagroda lub kara determinuje działanie.

Inny rodzaj chęci do działania to motywacja wewnętrzna, która wypływa z nas samych, a jej źródłem jest charakter człowieka, jego osobowość, zainteresowanie. Świetnym przykładem jest systematyczne ćwiczenie w domu, by poprawić wygląd sylwetki czy powstrzymywanie się od jedzenia słodyczy. Jest to też chęć podejmowania szkoleń i kursów, studiów, by pogłębić wiedzę i osiągnąć lepszą pozycję w pracy.

Są jeszcze inne podziały motywacji, ale skupmy się na tych dwóch. Już w tym momencie widzimy wyraźnie, że motywacja jest motorem, siłą napędzającą człowieka do działania. Co jednak, gdy tej motywacji brak? Gdy nie chce się nic robić? Jak wyjść z nijakości? Jak wyznaczyć cele, jak je dostrzec? Jak chcieć je osiągnąć?

Najpierw trzeba zastanowić się, dlaczego nasze dziecko straciło motywację, dlaczego nic mu się nie chce? Poniżej przedstawiam największych destruktorów motywacji.

Utrata koncentracji

Pierwszy z nich to utrata koncentracji. Bardzo łatwo ją stracić i trudno tę utratę zauważyć. Dziecko zaczyna naukę słówek z angielskiego, powtarza je, zapisuje, kojarzy. Kiedy jest zaangażowane w swoją pracę, nauka idzie płynnie, lekko i widać jej efekty. Uzupełnia zdania wyuczonymi słówkami. Już to ma. A tu nagle… SMS. Dziecko odrywa się na minutę. Czyta wiadomość, uśmiecha się pod nosem. Wraca do nauki. Ale koncentracja została przerwana. Uczeń próbuje, ale nie potrafi sobie przypomnieć wyuczonego materiału, zagląda do podręcznika. Coś tam sobie przypomina. Mózg jednak nie potrafi od razu wrócić na właściwe tory. Dziecko denerwuje się, wie, że jutro sprawdzian, a jest późno, nauka wciąż nie idzie, a czas ucieka. Uczeń miota się, a nauka wciąż jest niewydajna. Zdenerwowany trzaska książkami i kończy naukę. Niby króciutka przerwa, wystarczyła jednak do przerwania płynności i ciągłości.

Rada: Przed nauką dziecka pozbądź się wszystkich rozpraszaczy: wyłącz komórkę, zamknij karty z przeglądarki internetowej, wyłącz telewizor, wyłącz muzykę. Zrób wszystko, by dziecku nic nie przerywało nauki, dopóki nie skończy. Gdy pojawi się moment, w którym chce odłożyć książkę, powstrzymaj je i zachęć, by świadomie pracowało aż do momentu ukończenia zadania.

Zbyt dużo materiału do nauki

Z tą sytuacją często mamy do czynienia. Dziecko ma ochotę i rozpoczyna naukę. Wszystko już przygotowane. Otwiera książę z angielskiego, a tu na start 50 słówek do nauczenia. Masakra. W mózgu natychmiast pojawia się informacja, że to za dużo, nie da rady nauczyć się wszystkiego. A potem jeszcze powtórka materiału z historii. Przytłaczająca ilość informacji, którą dziecko musi pojąć działa tak destrukcyjnie, że zamyka książki i już na starcie pozwala pokonać się przez ilość materiału do nauki.

Rada: Stara jak świat i skuteczna. Po prostu podzielcie materiał na części. Zaplanujcie, że dziś trzeba się nauczyć 15 słówek, wieczorem je powtórzcie, następnego dnia dorzucacie kolejne 15, a potem już tylko 20. Trzeba potraktować naukę jak trening biegacza, który przygotowuje się do półmaratonu. Od razu nie pobiegnie 21 kilometrów. Trenuje, każdego dnia zwiększa dystans, aż organizm będzie gotów do wysiłku. Podobnie z nauką, podziel ją na krótkie sesje i trzymaj się swoich ustaleń. Zasada prosta i, choć nieco trudna do wprowadzenia, przynosi świetne rezultaty.

Nuda

Tutaj mamy do czynienia z trudnym przeciwnikiem. To, czego trzeba się nauczyć, jest nudne, monotonne i napisane trudnym językiem. W takiej sytuacji jest niełatwo i również dorośli często poddają się w podobnych sytuacjach. Trzeba jednak wziąć byka za rogi i pomóc dziecku.

Rada: Musisz użyć swojej tajnej broni, którą jest CIEKAWOŚĆ. Każda mama kilkulatka wie, że malec uczy się świata przez zadawanie pytań. Jest ciekawy i natrętnie żąda odpowiedzi na pytania. A dlaczego? A po co? A kiedy? Męczy nas i dręczy, ale w końcu osiąga swój cel – JUŻ WIE. No więc analogicznie można postąpić z naszą nauką. Z pewnością treści, które są do nauczenia, nie są znane przez dziecko. Spróbuj więc obejrzeć z dzieckiem ilustracje i zapytać: Ciekawe, czemu ci ludzie są tak dziwnie ubrani? Co oni robią, a kim jest ten człowiek i co on trzyma? Dlaczego część tekstu jest napisana kursywą? Później przeczytajcie rozdziały i gdy już znajdziecie odpowiedzi na postawione wcześniej pytania, wiedzę zapamiętacie oboje. To ciekawy sposób nauki, ale i pobudzanie motywacji, którą posiadamy w sobie od dziecka. Chęć zdobycia wiedzy, odpowiedzi na nurtujące pytania.

Brak celu

Najtrudniejszy do pokonania niszczyciel motywacji: brak celu. Przyznam szczerze, że często się spotykamy z takim podejściem uczniów: „Do czego mi to potrzebne? Nigdy w życiu tego nie wykorzystam! Strata czasu na bzdury do niczego nieprzydatne! Po co mi to?”. Trudno dyskutować z takim podejściem. Faktem jest, że sporo wiedzy, którą niegdyś zakuwaliśmy, nigdy nie wykorzystaliśmy. Ja na przykład nie pamiętam, żebym kiedykolwiek potrzebowała do czegoś różniczki.

Rada: Ta sytuacja wydaje się najtrudniejsza, tym bardziej, że faktycznie znaczna część wiedzy uczonej w szkole nie przyda nam się w dorosłym życiu. Jednak każdy uczeń chce w przyszłości być kimś. Ostatnio najczęściej słyszę, że już trzecioklasiści chcą być youtuberami albo influencerami. Warto im jednak uświadomić, że by mieć z tego pieniążki, trzeba być najlepszym w danej dziedzinie, by inni chcieli nas oglądać. A więc potrzebujemy się nauczyć, jak szybko się uczyć. Mieć ciekawy sposób opowiadania, znać wiele słów, wyrażeń i zwrotów, interesująco przedstawiać swój punkt widzenia, znać sporo trików przykuwających uwagę oglądających. Nauczyć się mowy zwięzłej, ale merytorycznej. A jak to zrobić? Ucząc się tego, co jest nudne i niekoniecznie potrzebne na co dzień, by zabłysnąć wiedzą, ciekawostką z danej dziedziny. Potraktujcie uczenie się jak trening umiejętności przyswajania wiedzy. Szukaj różnych sposobów szybkiego uczenia, Internet jest pełen różnych pomysłów na sprytny sposób zapamiętywania.

Jak widać istnieją konkretne przykłady na pobudzenie motywacji do nauki. Oczywiście należy także wykorzystać motywację pozytywną: zachęcić, nagrodzić, pochwalić, wyjść gdzieś po nauce. Pokazując w rzeczywistym świecie, jak nauka czytania przydaje się, szukając ulic, a nauka odejmowania czy dodawania przy robieniu zakupów, nauka liczenia procentów do przeliczania ceny produktów po promocji. Trzeba szukać okazji do ukazania, że nauka jest przydatna w realnym życiu, nie tylko w szkole.

Jolanta Bluj

Jolanta Bluj

Wieloletnia nauczycielka dzieci klas młodszych. Poszukiwaczka nowych rozwiązań
edukacyjnych zarówno w IT, jak i w sztuce. Zwolenniczka wykorzystywania metod efektywnego i
aktywnego nauczania.

Skip to content