fbpx
Aktualności Wiedza

Uwaga! Postanowienia noworoczne da się zrealizować

cele 2022
Koniec roku sprzyja podsumowaniom, skłania do refleksji nad tym, co wydarzyło się w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy. To też czas weryfikacji postawionych sobie wcześniej celów i wyznaczenia nowych. Dla wielu z nas to też konieczność spojrzenia prawdzie w oczy i stwierdzenia – „znów nie udało mi się zrealizować tego, co postanowiłam/postanowiłem”. 

Nauka języka, rzucanie palenia papierosów, uprawianie sportu, dieta, rozwój osobisty – to najczęściej nierealizowane cele z tych, które wyznaczamy sobie w ramach noworocznych zadań do wykonania. „Tym razem się uda” – myślimy, już na starcie trochę w to nie wierząc. I mijają kolejne lata, kiedy okazuje się, że np. nasz stosunek do sportu da się opisać internetowym memem: „Znowu dzisiaj nie ćwiczyłam. Piąty rok z rzędu”. 

Pomimo dystansu, jaki często chcemy mieć w stosunku do niezrealizowanych celów, trudno nie myśleć o nich w kategoriach osobistych porażek, które mogą negatywnie wpływać na samoocenę. Dawid Bałutowski, psycholog i trener umiejętności interpersonalnych, zauważa: 

Tak jak cele pozwalają nam się ukierunkować, motywacja pomaga wdrażać duże zmiany i zacząć pracę nad sobą, a siła woli utrzymuje nasze zaangażowanie, tak nawyki pomagają nam się stać osobą, którą chcemy się stać. Brzmi doniośle, ale tak jest w rzeczywistości. Jesteś nie tym, kim wyobrażasz sobie, że jesteś, jesteś tym, na co wskazuje to, co robisz. Skąd wiesz, że jesteś pisarzem? Bo piszesz. Że jesteś osobą dbającą o kondycję? Bo ćwiczysz. Codzienne drobne nawyki kształtują nasz charakter i tworzą obraz naszej osoby, zarówno w naszych, jak i w oczach naszego otoczenia.

To prawda, ale czy nie o trudności z wypracowaniem nawyków chodzi właśnie w tych niezrealizowanych celach? Odpowiedzią na to pytanie jest idea mininawyku, o której Dawid Bałutowski opowiada następująco: 

Chodzi o to, żeby umówić się ze swoim mózgiem na najmniejszy możliwy wysiłek i wdrażać go każdego dnia. Godzinny spacer? Nie ma opcji. Ale kilka kroków? Proszę bardzo. Piętnastominutowy trening? Nie chce mi się. Ale jedna pompka? Da radę. Rozdział książki? Chyba żartujesz. Ale jedno zdanie? Oczywiście. Mininawyk (jak pisze o nim Stephen Guise), to działania zbyt drobne, żeby mogły się nie powieść. Tak drobne, żeby ich zaniechanie wymagało więcej wysiłku niż wdrożenie. I okazało się, że rzeczywiście wytłumaczenie sobie, dlaczego nie jestem w stanie napisać dziś jednego zdania wymaga ode mnie więcej wysiłku, niż jego wklepanie. I tu pojawia się haczyk. Bo gdybym rzeczywiście pisał jedno zdanie dziennie, napisanie przeciętnej książki, która ma około 200 stron zajęłoby mi kilkanaście lat. A przecież nie o to mi chodzi. Tylko że ideą mininawyku jest to, że pracuje się na tak zwanych nawykach otwartych, a więc takich, które można rozciągać wedle uznania. Mogę napisać zdanie, ale mogę również napisać stronę. Albo dziesięć. Mogę biegać przez dwie minuty. Ale mogę też godzinę. Kto mi zabroni? Najważniejsze, żeby zacząć, bo z tym mamy największe trudności.

Wprowadzenie mininawyków do codzienności nie powinno być zatem niczym trudnym. Warto jednak się do tego przygotować – zastanowić się nad celami, zdefiniować do nich odpowiednie mininawyki, określić, kiedy będą wykonywane (ustalić konkretny moment w ciągu dnia), a potem już czerpać wielką radość ze stopniowej realizacji nie jednego, a kilku postanowień noworocznych. 

 

Skip to content