fbpx
Czas wolny

Uczmy nasze dzieci samodzielności

samodzielne dziecko sięga po truskawki
Fot. Kelly Sikkema

Już od najmłodszych lat naszego dziecka obserwujemy, jak maluch się rozwija, jesteśmy dumni, gdy jest dojrzały jak na swój wiek. Porównujemy do rówieśników, czy nasze dziecko już chodzi, jakie słowa wymawia, jak składa je w zdania… Gdy jest nieco większe zdobywa kolejne umiejętności, a część zadań powinno już wykonywać bez pomocy. Jak wspierać dziecko, żeby uczyło się samodzielności?

Przede wszystkim… nie wyręczać. Pomagajmy i pilnujmy systematyczności zadań, które wykonuje naszego dziecko, ale starajmy się nie robić niczego za nie. Ja wiem, że często się spieszymy i nie mamy możliwości czekać, aż dziecko spokojnie i w skupieniu zawiąże swoje buciki, bo zaraz ucieknie nam autobus, albo spóźnimy się pracy. Wiem, że szybciej i dużo łatwiej jest zrobić dziecku kanapkę niż później sprzątać całą kuchnię po jego samodzielnym „gotowaniu”. No cóż, warto uzbroić się w cierpliwość i jednak zarezerwować nieco więcej czasu na wyjście do przedszkola czy szkoły. Czas poświęcony teraz zaowocuje w przyszłości.

Już wielokrotnie wspominałam, że dzieci bardzo chętnie naśladują rodziców – wykorzystajmy to zainteresowanie. Będą zdarzały się momenty, kiedy nasz kilkuletni brzdąc zaproponuje swoją pomoc w kuchni, w sprzątaniu lub przesadzaniu kwiatków. Starajmy się wyłapać takie chwile i przekuć je w nabywanie konkretnych umiejętności, a potem zachęcajmy dziecko do wykonywania tych czynności. Na miarę własnych możliwości dajmy dziecku szansę na udział w życiu rodzinnym, które wiąże się z przygotowaniem posiłków, myciem naczyń, odkurzaniem, wycieraniem kurzu. Nawet jeśli nasz maluch wykona tylko część całego procesu, to poczuje się ważny, potrzebny i „prawie dorosły”. 

Często zdarza się, że rodzice z obawy przed tym, że dziecko może się oparzyć lub pobrudzić całkowicie oddzielają brzdąca od takich normalnych, codziennych czynności. A nasze zadanie jest odwrotne – powinniśmy stworzyć bezpieczne warunki i szanse na to, żeby dziecko próbowało, pomagało i działało. Tak jak potrafi i na ile może. To bardzo ważne w całym procesie uczenia samodzielności. 

Wspólne zakupy? Świetny moment na to, żeby pokazać dziecku, jak je robić (a przy okazji może uda nam się uniknąć szału przy półkach z czekoladami). Spróbujmy już wcześniej w domu wspólnie z dzieckiem zobaczyć, czego brakuje w lodówce, pomyśleć, co będziemy jeść w najbliższych dniach, sprawdzić, czy mamy wszystkie środki czyszczące. Potem wspólnie przygotujmy listę zakupową, a w sklepie zaangażujmy dziecko w szukanie produktów lub kontrolę listy, jeśli już umie czytać. Oczywiście taki wypad będzie trwał dłużej, ale na pewno w przyszłości się opłaci.  

Mamy zwierzątko w domu? Starajmy się dbać o nie wspólnie. Rodzice często, mając np. chomika, wymieniają mu wyściółkę w momencie, kiedy dziecka nie ma w domu. Żeby było szybciej i sprawniej. Podobnie jest z każdą czynnością, która wymaga systematycznej pracy. Tymczasem powinniśmy pokazać najmłodszym, że to jest codzienna czynność, którą trzeba wykonać i trzeba o niej pamiętać. 

Zadania domowe? Dajmy dziecku możliwość samodzielnego sprawdzenia wszystkich zeszytów i książek, żeby sobie przypomniało, co i na kiedy było zadane. Niech samo kontroluje pakowanie plecaka na kolejny dzień w szkole. Bardzo często spotykam się z sytuacją, kiedy dziecko nie pakuje się samodzielnie i nie wie, co nosi w plecaku. Tak się dzieje zarówno podczas lekcji, ale też na szkolnych wycieczkach. Nie dopuszczajmy do takich sytuacji. Zadania domowe i pakowanie się na kolejny dzień powinny być wykonane przez dziecko lub wspólnie z rodzicem, ale nigdy przez rodzica bez udziału dziecka. Dziecko jako uczeń czy wycieczkowicz czuje się fatalnie, nie wiedząc, co tak naprawdę ma w tornistrze lub walizce. Uczmy wspólnego przygotowywania się do lekcji, wycieczek, podróży.

Sam w domu. Czy to już czas?

W tym przypadku nasze działania jako rodziców determinuje prawo i trzeba wziąć je pod uwagę, ucząc dzieci samodzielności. W Polsce karane jest pozostawienie bez opieki dziecka do lat 7 w warunkach niebezpiecznych dla jego życia lub zdrowia.  Mówi o tym art. 106 Kodeksu wykroczeń. Jeszcze gorzej podpaść pod paragraf Kodeksu karnego (art. 210), który za porzucenie, wbrew obowiązkowi troszczenia się, małoletniego poniżej 15 roku życia grozi karą do 3 lat, a w wypadku jego śmierci – od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności. Opiekun więc ponosi odpowiedzialność już za samo dopuszczenie do groźnej sytuacji. 

Pozostawianie dziecka w wieku do 7 lat w domu, bez opieki osoby dorosłej, może skończyć się różnie. Dzieci są ciekawe świata, chcą eksperymentować, naśladować dorosłych, a czasem po prostu zaparzyć sobie herbatę i… nieszczęście gotowe. Znam chłopca, który już jako ośmiolatek został sam w domu. Dzień był chłodny i maluch chciał się ogrzać. Zapalił świeczkę i grzał przy niej ręce, a gdy usłyszał odgłosy wchodzącego rodzica… pchnął świeczkę pod łóżko. Nietrudno domyślić się co było dalej…

W tym przypadku uważajmy więc z nauką samodzielności. Podobnie jak z poruszaniem się dzieci autobusami czy tramwajami. Tutaj także prawo mówi, co można. Prawdopodobnie nie wszyscy rodzice wiedzą, że dziecko dopiero od 13 roku życia może samodzielnie jeździć komunikacją miejską. Dzieci do lat 12 mogą korzystać z windy wyłącznie pod opieką dorosłych. Dzieci do lat 10 bez opieki dorosłych nie mogą korzystać z ruchomych schodów.

Wcale to jednak nie znaczy, że nie możemy uczyć samodzielności. Przecież dziecko  może w autobusie kupić bilet, skasować go, odliczać przystanki do szkoły, planować trasę na wspólny weekendowy wyjazd. To jak najbardziej. Jednak bez opieki rodzica raczej nie.

Uczmy samodzielności, ale róbmy to z głową.

Jolanta Bluj

Jolanta Bluj

Wieloletnia nauczycielka dzieci klas młodszych. Poszukiwaczka nowych rozwiązań
edukacyjnych zarówno w IT, jak i w sztuce. Zwolenniczka wykorzystywania metod efektywnego i
aktywnego nauczania.

Skip to content