W naszej kulturze przyjęło się, że kwestie finansowe to raczej temat tabu. Wszyscy wiemy, że dżentelmeni o pieniądzach nie rozmawiają i że pieniądze szczęścia nie dają. Ale jak w tym wszystkim znaleźć miejsce na edukację finansową najmłodszych, naukę przedsiębiorczości i zaradności? No właśnie…
Kiedy zaczynać edukację finansową?
Moim zdaniem jak najwcześniej. Już najmłodsze dzieci powinny wiedzieć, że ze sklepu nie można ot tak sobie wziąć wszystkiego, że każda kupowana rzecz łączy się z ciężką pracą rodziców. Warto też, żeby maluchy po prostu widziały, że dorośli robią listę zakupów, planują swój budżet. Myślę, że wydatki domowe nie powinny być owiane tajemnicą. To normalna część życia i dobrze, by dziecko wiedziało o jej istnieniu.
Planowanie wydatków
Jeśli mamy starsze dziecko, które chodzi już do szkoły, warto przed rozpoczęciem roku szkolnego zapytać, czy czegoś mu brakuje, prosić, żeby zastanowiło się, czego będzie potrzebować, przymierzyło buty do szkoły lub strój na WF, by uzupełnić ewentualne braki w wyprawce. Podobnie przed wyjazdem na wakacje, dobrze, by najmłodsi brali udział w przygotowaniach listy rzeczy, które należy kupić, np. kostium kąpielowy czy okulary przeciwsłoneczne. Jeśli dziecko wyjeżdża na kolonię lub obóz letni, zwykle otrzymuje spis rzeczy, które powinno ze sobą zabrać – tu też jest miejsce na to, żeby sprawdziło, co z takiej listy ma, a co trzeba zaplanować jako zakup. Dobrym pomysłem będzie angażowanie dziecka w planowanie wyjazdów zagranicznych -–wtedy będzie miało szansę poznać inne waluty, inne ceny.
Zakupy
Zaskakujące jest to, jak wiele dzieci, nawet starszych, nie rozpoznaje monet czy banknotów! Zauważam to często np. podczas wycieczek szkolnych – niektórzy uczniowie czują się bardzo niepewnie, płacąc za pamiątkę w sklepie, bo nie wiedzą, jaką wartość ma dana moneta, a inne nawet unikają zakupów z obawy, że mają za mało gotówki lub że zostaną oszukane. A na razie mówimy jedynie o złotówkach.
Jaki jest na to sposób? Po pierwsze, w domu, na spokojnie, pokażmy dzieciom wszystkie monety i banknoty, zaprezentujmy, jak wyglądają, wytłumaczmy, jak funkcjonuje płacenie nimi i wydawanie reszty w sklepie. To wbrew pozorom nie jest takie łatwe i wymaga sprawnego liczenia oraz wprawy. Nie odbierajmy dziecku możliwości zapłacenia za zakupy, na początku przy nas, a potem samodzielnie, zaczynając od drobnych rzeczy. Choć żyjemy w czasach, kiedy bardzo często używamy karty płatniczej, umiejętność korzystania z pieniędzy jest niezwykle ważna. Pamiętajmy o tym!
Gry i zabawy
Zabawy w sklep czy w bank bardzo często towarzyszą dzieciom podczas ich spotkań. Maluchy chętnie naśladują dorosłych, a to dobra okazja do tego, żeby pokazać im, jak działa świat finansów. Możemy przygotować papierowe pieniądze, które odzwierciedlają prawdziwe banknoty, wytłumaczyć, jak się zapisuje rachunki w sklepie, po co jest bank i co oferuje. Poza tym mamy wiele gier, które będą wspierały edukację finansową – zaczynając od Monopoly i Eurobiznesu, po wszystkie te, gdzie wykorzystuje się banknoty, np. „Załóż się”.
Kieszonkowe
Kolejna ważna kwestia to kieszonkowe. Rodzice często pytają mnie, czy dawać kieszonkowe, w jakiej wysokości, jak często.
Jak najbardziej dajemy. Nie wyobrażam sobie innej drogi nabrania przez najmłodszych umiejętności gospodarowania pieniędzmi. Ale uwaga! Jeśli dziecko otrzymuje kieszonkowe na własne potrzeby, wówczas rodzice powinni zrezygnować z kupowania wszystkich dodatkowych rzeczy, na które kieszonkowe powinno być przeznaczane, np. słodyczy. Te zasady trzeba na początku przedstawić jasno i przestrzegać ich w przyszłości. Tutaj dziecko musi samo zdecydować, czy przez trzy dni je lody, a potem nie może sobie nic kupić, bo wydało wszystkie pieniążki. Musi dokonać analizy, czy kupuje smakołyki, czy odkłada jakąś kwotę na grę lub klocki. Jeśli dajemy kieszonkowe i kupujemy słodycze, gry itp., to dziecko z pewnością wyda nasze ciężko zarobione pieniądze na niepotrzebne rzeczy czy później nawet używki. W ten sposób nie nauczy się oszczędzania, lecz marnotrawienia pieniędzy.
Dobrą praktyką jest pozwolić dziecku na wykonanie pracy za drobne wynagrodzenie. Oczywiście stosownie do wieku i umiejętności. Mówimy tu o dodatkowych zajęciach, np. koszeniu trawnika czy myciu samochodu. Nie może być mowy o zarabianiu pieniędzy za domowe obowiązki typu mycie naczyń, odkurzanie. To powinno być zadaniem dziecka, tak jak naszym jest przygotowanie obiadu.
Jaką kwotę przeznaczyć na kieszonkowe?
Im większa kwota, tym większe problemy. Lepiej, by dziecko odkładało z tygodniówek i dopiero wówczas kupiło wymarzoną rzecz, niż dawać od ręki całą kwotę. Niech uczy się cierpliwości, odmawiania sobie drobiazgów, by potem bardziej szanować i cieszyć się zakupionym przedmiotem. Nie polecam kierowania się w tej kwestii rówieśnikami. Tutaj nie chodzi o to, kto da więcej, ale by nauczyć dziecko, że pieniążki na drzewach nie rosną, więc trzeba oszczędzać i pracować, aby spełniać marzenia.
Dlatego, o ile bardzo polecam, by pozwolić dziecku obcować z pieniędzmi, to to, jakie kwoty dawać i jak często, poddaję pod rozwagę każdemu rodzicowi.