Pamiętacie ojca, który w „Misiu” Stanisława Barei przywołuje swoją córkę imieniem Tradycja i odpowiedź starszego pana, mówiącego, że dziecko nie może mieć tak na imię?
Pytasz dlaczego? No, bo tradycją nazwać niczego nie możesz. I nie możesz uchwałą specjalną zarządzić, ani jej ustanowić. Kto inaczej sądzi, świeci jak zgasła świeczka na słonecznym dworzu! Tradycja to dąb, który tysiąc lat rósł w górę. Niech nikt kiełka małego z dębem nie przymierza! Tradycja naszych dziejów jest warownym murem. To jest właśnie kolęda, świąteczna wieczerza, to jest ludu śpiewanie, to jest ojców mowa, to jest nasza historia, której się nie zmieni. A to co dookoła powstaje od nowa, to jest nasza codzienność, w której my żyjemy.
Jedną z takich tradycji, która jak dąb wrosła w obchody świąt Bożego Narodzenia, jest dzielenie się opłatkiem w czasie wieczerzy wigilijnej. Ten symboliczny gest służy pojednaniu, wspólnocie i wzmocnieniu więzi z bliskimi. Przełamując się z rodziną i przyjaciółmi chlebowym płatkiem, dajemy im sygnał, że przestajemy żywić urazy i wybaczamy. Nawet, jeśli ten gest wybaczenia jest trudny lub graniczy z cudem.
Zgodnie z tradycją, wigilijna noc pełna jest takich nadzwyczajnych wydarzeń i, choć Boże Narodzenie jest świętem religijnym, wszystkie obrzędy i rytuały pochodzą z niezwykle bogatej tradycji wierzeń ludowych. Jedno z nich mówi o tym, że podczas wigilii dusze zmarłych przybywają do nas z zaświatów i przybierają postać zwierząt. Dlatego w tym szczególnym czasie także zwierzętom okazywano troskę i szacunek. Nasi przodkowie dodawali kolorowe opłatki do wigilijnego pożywienia swoich udomowionych podopiecznych. Dziękowali im w ten sposób za wkład w gospodarstwo.
Pierwsi chrześcijanie, często ukrywając jeszcze swoją wiarę, gdy nie uczestniczyli w mszach świętych, otrzymywali chleb błogosławiony przez kapłana. Dzielili się nim w zaciszu swoich domostw. Dawało to poczucie bycia częścią chrześcijańskiej wspólnoty.
Ponieważ opłatek jest dobrem, na który powinno być stać wszystkich, niezależnie od pozycji społecznej i stanu posiadania, przepis na niego jest bardzo prosty. Wystarczy mąka i woda. Ta prosta receptura, z uwagi na doniosłość i znaczenie, jaki przypisywali opłatkom chrześcijanie, wymagała jednak odpowiedniego ceremoniału wypiekania. Dlatego do renesansu wypiekiem opłatków zajmowali się duchowni. W XVI wieku zadanie to powierzono osobom świeckim – pod warunkiem jednak, że pracowali przy kościele.
Dziś wytwarzanie opłatków jest produkcją, jak wiele innych i opiera się na prawie konkurencji. Takie podejście na pewno odziera sam opłatek z jego pierwotnego sacrum, ale to nie on sam, a tradycja dzielenia się nim, czyni każdą wigilię magiczną i przepełnioną duchem wspólnoty i pojednania.