fbpx
Czas wolny

Co nas kręci, to nas odpręża – nowe pomysły na relaks

Fot. Magdalena Ohl

– Spacery po lesie. – Wędrówki po górach! – Czytanie całymi dniami. – Słuchanie muzyki oczywiście! – Uprawianie sportu z dobrą muzyką w słuchawkach. – Malowanie. – Gotowanie. – Wędkowanie. – Tylko joga! – Podróżowanie i planowanie kolejnych podróży… Wszystkie te propozycje są super, ale może czas spróbować czegoś nowego?

Często korzystamy ze starych, sprawdzonych metod na relaks, ale czasem warto próbować też nowych rzeczy. Pamiętasz jeszcze, co w szkolnych czasach wpisywałeś w rubryce „hobby” w „Złotych myślach”? Pewnie zdążyło się to zmienić. Tymczasem dziś opowiem o nowych pomysłach na relaks, o których jeszcze kilkanaście lat temu nigdy byśmy nie pomyśleli.

Kolorowanie nie tylko dla dzieci

Kilka dekad temu raczej niewielu za swojego konika uważało kolorowanie. Prędzej rysowanie czy malowanie, ale kolorowanki były domeną przedszkolaków. Tymczasem dziś to żaden „obciach”, przeciwnie! Kolorowanki antystresowe są małymi czarno-białymi dziełami sztuki, z których niemal każdy z nas jest w stanie stworzyć barwny, ładny obrazek. Na ogół są to charakterystyczne, misterne grafiki przedstawiające zwierzęta, rośliny czy kształty tworzące mandale. Wymagają precyzyjnego pokrywania kolorem wąskich przestrzeni, najlepiej przy pomocy cienkopisów lub dobrze zaostrzonych kredek. Kto woli bardziej zamaszyste ruchy, bez problemu znajdzie w księgarniach lub internecie Mona Lisę i klasyczne dzieła sztuki do pokolorowania zgodnie z wzorcem lub według własnej wizji. W ramach akcji #zostańwdomu współpracujące z młodymi polskimi artystami studio projektowe NAP udostępniło na swojej stronie przepiękne kolorowanki autorstwa Marceliny Jarnuszkiewicz, Zofii Różyckiej i wielu innych świetnych grafików i rzeźbiarzy. Zamiłowaniem do kolorowania możemy oczywiście łatwo zarazić dzieci. O ile wcześniej to właśnie one nie wciągnęły nas w misję nie wyjedź za linię”.

Skąd fenomen kolorowanek relaksacyjnych? Koncentrując się na wypełnianiu konturów kolorem, dobierając odpowiednie barwy, uspokajamy się, wyciszamy. Na cenną chwilę odcinamy się czarną kreską od tego, co wyprowadza nas z równowagi. Nie wszyscy kochają wycinać, kleić, mazać farbą, ale prawie każdy odczuwa satysfakcję ze stworzenia czegoś estetycznego. Kolorowanki dają taką możliwość, bez bałaganu i bez plastycznych zdolności. Nie wspominając o tym, że w świecie zdominowanym przez technologię manualne zajęcia i ćwiczenia ręki są na wagę złota. Więc idź, pomaluj swój świat „na żółto i na niebiesko, niech na niebie stanie tęcza malowana twoją kredką”.

Fot. Magdalena Ohl

Stwórz własne naczynia

W „Złotych myślach” raczej nie pojawiało się też lepienie z plasteliny, a tym bardziej z gliny. Założę się o swoje pierwsze ceramiczne dzieło, że dzisiaj taka odpowiedź występowałaby w top 5 najczęściej udzielanych odpowiedzi. Artystyczna ceramika użytkowa podbija media społecznościowe i targi dizajnu. Sama, namówiona przez Matyldę, przyłączyłam się w tym roku do jej zajęć z ceramiki w domu kultury. Dobrze jest słuchać dzieci, bo te godzinne zajęcia stały się dla nas jedną z najbardziej wyczekiwanych chwil w całym tygodniu. Sam kontakt dłoni z gliną jest dla nas obu niezwykle odprężający (o dodatkowych zaletach dziecięcej zabawy masami plastycznymi znajdziecie sporo informacji w internecie). To, co z niej tworzymy, podoba nam się i bardzo często przydaje się w codziennym użytku lub na prezenty. 

Oprócz miłości do córki na zajęcia z ceramiki pchnęła mnie obserwacja działań Magdy Barcik, krakowskiej artystki, która po zamknięciu znanej porcelanowej działalności – Kalvy, stworzyła markę Trosca, w której z wielkim zaangażowaniem, sercem i troską wyrabia z gliny wyjątkowe naczynia codziennego użytku, organizuje warsztaty, a przede wszystkim inspirująco opowiada o swojej pasji i radzi, na przykład by o wypalenie przedmiotów stworzonych samodzielnie w domu (glinę bez problemu kupicie przez internet lub w sklepach plastycznych), poprosić najbliższy dom kultury, który posiada piec. Taka podpowiedź naprawdę przybliża was do wielkiej przyjemności, za którą moje ręce tęsknią nawet, gdy dzielę się z wami tymi rekomendacjami. 

Z roślinami za pan brat

Zainteresowania: rośliny doniczkowe. Hobby: ogrodnictwo. Takie wybory niestety chyba też nie należały do najpopularniejszych jeszcze kilkanaście lat temu. Za to dziś czytam, że zaczynamy traktować swoich roślinnych współlokatorów z dbałością porównywalną do tej, którą darzymy zwierzęcych domowników. Czytam też, że kontakt z ziemią – chodzenie boso po trawie, sadzenie roślin itp. – ma dobry wpływ na nasze zdrowie. Potwierdzam, że każdej wiosny poprawia mi to nastrój. Nastała moda na rośliny i jest to piękny kierunek. Na Facebooku jest wiele fajnych grup, dzięki którym zielonych przyjaciół można przejmować od innych, którzy je na przykład rozmnożyli. Jednak w mieszkaniu w kamienicy czy bloku nie trzeba już ograniczać się do paprotek czy fikusów. Dziewczyny z Inspektów nauczą Was, jak prowadzić miejski ogródek w samym sercu Krakowa! Marzyłam o tym, by założyły mi warzywniak pod Bon Ami, ale na to przyjdzie czas w następnym lokalu. Tymczasem hodujmy rośliny i zachwycajmy się nimi, bo są samym dobrem – to wdzięczni słuchacze, kwintesencja spokoju i cierpliwości, piękno i zdrowie w pigułce. A raczej w liściu.

Odpoczywajmy z zamiłowaniem

Najwyraźniej czas na nową epokę „Złotych myśli”. Choć jest wiele uniwersalnych i ponadczasowych hobby do wyboru, to wspaniale, że powstają i popularyzują się nowe, w dodatku takie, dzięki którym „można wpływać na świat, w którym żyjemy, i zmieniać go na lepsze” (cyt. za Inspekty). Zamiłowaniami można próbować zarażać dzieci i na pewno bardzo warto otworzyć się też na ich propozycje – efekty mogą być zaskakujące! 

Wszystko, co nas kręci, to nas odpręża i wprowadza w nasze życie równowagę – słynny work–life balance, którego wagę zaczynamy coraz bardziej dostrzegać. Czas na aktywny relaks! Im go więcej, im więcej pochwały codziennych drobnych przyjemności, tym więcej powodów do wdzięczności na koniec dnia. Życzę wam zatem dużo dobrych myśli i wielu złotych dni!

Magdalena Ohl

Magdalena Ohl

Po pierwsze czytelniczka. Po drugie nałogowa czytelniczka wszystkiego. Po trzecie pasjonatka literatury dziecięcej. Ex-właścicielka kawiarnio-restauracji w Krakowie, do której zapraszała i w której prowadziła warsztaty literacko-plastyczne dla dzieci. Miłośniczka wolności. Kocha też sztukę. Troszczy się o zwierzęta. Lubi robić prezenty. Mama Matyldy i mopsa Rudiego. Na co dzień ukryta w domku w lesie.

Skip to content