Pamiętacie fragmenty „Dzieci z Bullerbyn”, w których Lisa opowiada o zimie? „Zaledwie zdążyliśmy wejść do szkoły, śnieg zaczął walić jeszcze większy. Był tak gęsty, że za oknami było zupełnie biało i nie widać było nawet szkolnego podwórka. Padał przez cały dzień” (tłum. Irena Wyszomirska). Potem bohaterowie wracają ze szkoły podczas tak wielkiej zamieci śnieżnej, że nawet jej proste opisy, w sam raz dla dziecięcych uszu i wyobraźni, również w dorosłym mogą wzbudzić emocje. Naprawdę czuć grozę.
Na tym polega prawdziwe mistrzostwo w tworzeniu literatury dla dzieci. W książkach, które opisuję, nie czuć grozy śnieżycy. Śnieg nawet nie zawsze w nich występuje. Akcja części z nich wcale nie toczy się zimą. Za to jest w nich ciepło i otucha, których w zimne i ciemne dni bardzo potrzebujemy. Obserwuję, że potrzebują ich, a przynajmniej z otwartym sercem przyjmują je również dzieci. Są zimowe zapachy i faktury. A już na pewno każda z tych książek zapewnia zajęcie na słynne długie zimowe wieczory – zarówno dzieciom, jak i czytającym je im rodzicom. Liczę, że pod ich wpływem poczujecie wiele różnych emocji, a wasza wyobraźnia obudzi się nawet z zimowego snu.
1. Zima na ulicy Czereśniowej
Autorka: Rotraut Susanne Berner
Wydawnictwo: Dwie Siostry
Ulica Czereśniowa wychowała już niemal całe pokolenie. Część „Zima na ulicy Czereśniowej” sama osiągnie w tym roku pełnoletniość (w Niemczech wydano ją po raz pierwszy w 2003 roku), podobnie jak jej pierwsi czytelnicy, a właściwie oglądacze. Te 5 książek (wszystkie pory roku plus noc) może towarzyszyć dziecku dosłownie od kołyski, będąc różnie postrzeganymi i wykorzystywanymi na różnych etapach rozwoju. Ulica Czereśniowa to więcej niż książki obrazkowe czy wyszukiwanki – dla mnie to niekończąca się opowieść pisana obrazem, bez ani jednego słowa. Rotraut Susanne Berner wybitnie stworzyła świat, który da się opisać na milion sposobów. Można go zamknąć w Czereśniowej bańce lub otworzyć, wymyślając każdej z postaci barwny życiorys, wychodzący daleko poza te wielkie kartonowe stronice. Dzieci to potrafią! Starszych czytelników chyba najbardziej fascynują relacje między mieszkańcami Czereśniowej. Dość wspomnieć, że na Facebooku istnieje grupa „Fani Ulicy Czereśniowej”, której członkowie (w większości członkinie, przede wszystkim mamy) codziennie rozpracowują przeróżne fragmenty ilustracji i snują domysły na temat losów bohaterów. Ciekawe, czy taka grupa jednoczy też wielbicieli „Miasteczka Mamoko” – chyba równie sławnych w Polsce wyszukiwanek, stworzonych przez Olę i Daniela Mizielińskich. My nad tymi dwoma seriami spędziliśmy wiele godzin z pierwszych 12 miesięcy życia naszej córki, a co najfajniejsze – nadal do nich wracamy. Zimowy tom Czereśniowej dodatkowo dowodzi, że nie samymi świętami i śniegiem zima żyje. Zimą po prostu nie ma nudy!
2. Rok w lesie, Rok na wsi i Rok w górach
Autorki (kolejno): Emilia Dziubak, Magdalena Kozieł-Nowak i Małgosia Piątkowska
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rzecz jasna, zimę znajdziecie w każdej z książek z serii „Rok w/na…”. Wszystkie składają się z 12 rozkładówek przedstawiających kolejne miesiące (plus 2 niespodzianki), zatem od grudnia do marca – zima murowana, a raczej malowana! Dodatkowo w wymienionych trzech częściach – „Roku w lesie”, „Roku na wsi” i „Roku w górach” – obcujemy z naturą. Każda z ilustratorek odmalowała wszystkie sceny tak cudownie, że naprawdę śpimy w gawrze z niedźwiedziem, wspinamy się z kozicami po skalnych półkach i wsiadamy do kuligu z gośćmi Basi i Piotrka Listków. Mróz szczypie w nosy, a wymarzony śnieg skrzypi pod butami, łapami i raciczkami. W lesie i w górach otaczają nas prawie same zwierzaki. Każde z nich przedstawia się nam na pierwszej rozkładówce, a potem możemy wędrować z nimi przez cały rok – miesiąc po miesiącu, zwierzątko po zwierzątku. Zajęcie jak znalazł na długie zimowe popołudnia. Na wsi głos zabierają ludzie, ale wszystkim im natura jest bardzo bliska – całe gospodarstwo żyje zgodnie z jej cyklami. Przyciąga to również ciekawych bohaterów z miasta, z którymi łatwo się utożsamić. W tej części również nie brakuje zwierzaków, dzieciaków i kolorowych szczegółów, w których można się na dobre zatracić. I szczerze zakochać.
3. W górach
Autorzy: Germano Zullo & Albertine
Wydawnictwo: Babaryba
Podium książek obrazkowych zamykam najmniej znaną w Polsce, ale równie genialną pozycją. „W górach”, podobnie, jak w Czereśniowej, nie znajdziecie prawie żadnych słów. Ciężko za to zliczyć zabawne sytuacje. Bawi już sam wygląd większości postaci, ich postury i miny. Można się też serdecznie uśmiać z przygód, w które wplątują je autorzy. Natomiast zabawa na całego zaczyna się, gdy zainspirowani którymś z detali, zaczynamy za postacie głośno myśleć, aktorzyć i wygłupiać się. Naprawdę nietrudno o to z ilustracjami Albertine. Jak wiadomo, wszystkie wyszukiwanki uczą, bawią, ćwiczą spostrzegawczość i rozwijają kreatywność. „Opowiadamy je” dzieciom, by kiedyś usłyszeć ich wersję wydarzeń. Lecz od „W górach” (i siostrzanej „Nad morzem”) dostajemy w bonusie dozę poczucia humoru jak z najlepszych francuskich komedii oraz wizytę w galerii sztuki. Majstersztyk!
4. Zima Toli
Autorka: Agnieszka Włodarkiewicz
Ilustratorka: Ola Krzanowska
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Zostawiamy ilustracje i bierzemy się za prawdziwe czytanie! Oprócz „Zimy na ulicy Czereśniowej”, to chyba najbardziej oczywisty wybór do zimowego rankingu. „Zimie Toli” także towarzyszą kolejne tomy, opowiadające o codziennych przygodach tytułowej bohaterki wiosną, latem i jesienią. Są też części o biwaku, wsi i przedszkolu (w tej ostatniej są dwa bardzo fajne zimowe opowiadania). Każda z książek mieści kilka krótkich opowiadań, idealnych do czytania na dobranoc. Nazwałabym je właśnie dobranockami, bo ich spokojny ton, ciepła, rodzinna atmosfera dosłownie tulą i kołyszą do snu. Opis na okładce nie kłamie: ta lektura wraz ze ślicznymi ilustracjami „otula ciepłym klimatem”. Dodam też, że docenia urodę zwykłych, codziennych rytuałów i drobnych przyjemności. Gdy przed Tolą pojawia się zimowa herbata z cynamonem, goździkami i plasterkami pomarańczy, czujemy jej zapach, smak i robi nam się ciepło; gdy czytamy o lepieniu bałwana, czujemy fakturę śniegu pod palcami. Wszystko to cudownie kołysze i gwarantuje słodkie sny.
5. Niedokonane odkrycie
Autor i ilustrator: Mārtiņš Zutis
Wydawnictwo: Ezop
Jeśli jeszcze nie odkryliście „Niedokonanego odkrycia”, to spieszcie na stronę wydawcy, bo to diament na zimowej liście! Choć wykorzystuje komiczny motyw znany z „Chatki Puchatka”, to wcale nie traci na oryginalności. Wyobraźnia waszych małych słuchaczy popracuje tu na pełnych obrotach – jestem pewna, że zobaczycie to w ich oczach. Można więc puścić wodze fantazji, tropić i zgadywać, ale można też liczyć, a mam wrażenie, że ćwiczenie tej umiejętności w bardzo młodym wieku przynosi wiele frajdy i satysfakcji. Jedno jest pewne: ten biedak, Karol Darwiński, nie poradzi sobie bez pomocy waszych pociech. Zlitujcie się nad nim i sięgnijcie po tę książkę!
6. Tadzik się nudzi
Autor: Jerzy Horsten
Ilustratorka: Ola Markowska
Wydawnictwo: Skrzat
Oprawa graficzna tej niepozornej książeczki od razu przywiodła mi na myśl minimalistyczną kreskę takich klasyków jak Petera H. Reynoldsa („Kropka”, „Kiedyś”) czy Pauline Martin („Miłość”, „Moja młodsza siostra” etc.). Tymczasem Tadzika „zmyśliła i zmalowała” (cytat z okładki) Ola Makowska, a opisał Jerzy Horsten. Opowieść jest baśniowa, pełna abstrakcyjnych zwrotów akcji, a jednocześnie – bardzo realnych emocji. Przez chwilę potrzebną do pochłonięcia niecałych 50 stron mamy szansę zamieszkać w głowie dziecka i cieszyć się jego nieograniczoną wyobraźnią. Zainspirowani drobiazgiem, jednym kolorem, jednym kształtem możemy wyruszyć w podróż pełną niebezpieczeństw, niespodzianek, fantastycznych przedmiotów i postaci, wzlotów i upadków. Każdemu, małemu i dużemu, polecam czasem się ponudzić – z Tadzikiem i nie tylko.
7. Dzika książka o dzikach (i o ich kuzynach)
Autorka i ilustratorka: Jola Richter-Magnuszewska
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Czy podczas spacerów po lesie szukacie tropów zwierząt? My tak, pasjami. I zawsze znajdujemy mnóstwo ptasich, sarnich i czasem lisich. Ale największą frajdę mamy, gdy namierzamy buchtowisko, czyli ziemię zrytą przez dziki. Dzięki przyrodnikowi Mikołajowi Golachowskiemu i jego „Gębom, dziobom i nochalom” wiemy, że Brzechwa nie miał racji: dzik nie jest zły, tylko prawie ślepy, a w razie spotkania warto dać mu się z daleka usłyszeć. Nie spotkaliśmy jeszcze dzika osobiście, za to mamy wielkie szczęście poznawać dziki coraz lepiej z „Dzikiej książki o dzikach”. Jola Richter-Magnuszewska samodzielnie stworzyła kompendium wiedzy o tych pięknych, inteligentnych, fascynujących zwierzętach. Niemal każde słowo znajduje tu dokładne odbicie w ilustracjach stworzonych z wycinanek. Niczego w tej książce nie brakuje i niczego nie jest za wiele. Emanuje z niej jakiś spokój i harmonia (dokładnie w tym miejscu: brawa za naturalną, wyważoną kolorystykę), co jest zbawienne przy temperaturze debaty o dzikach w Polsce. Właśnie dzięki takim książkom przełamujemy stereotypy i pokonujemy wynikający z niewiedzy strach. Mam nadzieję, że wkrótce trafię na coś podobnego o wilkach. Na dodatek jest jeszcze jeden powód, by wykupić cały nakład „Dzikiej książki”: złotówkę ze sprzedaży każdego egzemplarza wydawnictwo przeznacza na wsparcie Chrumkowa – pierwszego w Polsce azylu dla świń! A to, co dzieje się tam, to materiał na kolejne dzieło!
8. Niesamowite przygody dziesięciu skarpetek (i kolejne części serii)
Autorka: Justyna Bednarek
Ilustrator: Daniel de Latour
Wydawnictwo: Poradnia K
Gdy oglądam tak szczegółowy leksykon gatunku, zawsze przypominają mi się „Skrzaty” Wila Huygena i Riena Poortvlieta. Te natomiast przywodzą mi na myśl swoich nie mniej słynnych kuzynów – Muminki. Ale o takich klasykach literatury dziecięcej słyszały wszystkie mole książkowe. Gros z nas co roku przypomina sobie, jak mija „Zima Muminków”. Za to może jeszcze nie wszyscy znają przygody innych cudownych stworków, które zamieszkują absolutnie każdy dom – skarpetek! Z serii książek Justyny Bednarek, brawurowo ilustrowanej przez Daniela de Latour, dowiadujemy się rzeczy w życiu zasadniczej: co dzieje się ze skarpetkami, które przepadają nam w pralce? Dlaczego włożywszy do pralki parę skarpetek, wyjmujemy już tylko jedną? Jeśli czyjeś życie nie stanie się lepsze po rozwikłaniu tej zagadki, to ja się widocznie na życiu nie znam. Na pewno znają się na nim jednak nasze zbłąkane skarpetki, bo różnorodności i świetności przygód, jakie przeżywają po tajemniczym zniknięciu z naszego życia, pozazdrościłby im niejeden superbohater. Dwie pierwsze części serii to opowiadania, dwie kolejne – powieści. Pomiędzy przydarzyła się jeszcze aktywnościówka – skarb w pandemicznych czasach! Można zatem powiedzieć, że seria rośnie razem ze swym młodym czytelnikiem – z jego potrzebami i cierpliwością. Jestem pewna, że już po pierwszych wersach przypomnicie sobie, że zimą skarpetki przy łóżku są niezbędne!
9. Biuro detektywistyczne Lassego i Mai. Tajemnica diamentów (i kolejne części serii)
Autor: Martin Widmark
Ilustratorka: Helena Willis
Wydawnictwo: Zakamarki
Skoro znów jesteśmy przy seriach: nic nie wypełnia takim ciepłem długich, zimowych wieczorów, jak historie… zbrodni! Zanim wasze dzieci skłonią się w stronę Sherlocka Holmesa czy jego młodszej siostry Enoli, warto, by zaprzyjaźniły się z Lassem i Mają. Tak się dobrze składa, że pierwszą zagadkę z tej najdłuższej serii świata, „Tajemnicę diamentów”, duet młodych detektywów rozwiązuje właśnie zimą. Nie jest to już taka zima w Szwecji, jaką przeżyły dzieci z Bullerbyn, ale nie o to tutaj przecież chodzi. Biuro detektywistyczne Lassego i Mai to doskonale skonstruowane opowiadania. Intrygujące, wciągające, ale też zabawne i relaksujące. Oprócz głównych bohaterów w Valleby spotykamy wiele charakterystycznych postaci: komisarza, pastora, właścicieli kawiarni i innych mieszkańców. Dzieci i dorośli grają tu w jednej drużynie, przy czym krucho byłoby z dorosłymi bez odwagi i sprytu dzieciaków. „Tajemnice…” to też wstęp do dobrego kina – powstało już kilka ekranizacji przygód młodych detektywów. Jeśli na początek chcecie skompletować części o zimowym charakterze, to „Tajemnica szpitala”, ulubiona część Matyldy, zaczyna się od wypadku na łyżwach, a „Tajemnica miłości” jest o Walentynkach. Do „Tajemnicy szafranu” wrócę za niecały rok, przed kolejną gwiazdką.
10. Sanatorium
Autorka: Dorota Gellner
Ilustrator: Adam Pękalski
Wydawnictwo: Bajka
Nie byłabym sobą, gdybym nie dorzuciła tu trochę rymów. „Sanatorium” – czegokolwiek nie napiszę o tym zbiorze, nie wystarczy. To bardziej wakacyjna niż zimowa pozycja, ale wydaje mi się na czasie z innego powodu. Od zeszłego roku wiele mówimy o naszych rodzicach i dziadkach, drżymy o ich zdrowie i staramy się ich chronić. W tej trosce uczestniczą również nasze dzieci. Na osłodę poczytajmy razem wierszyki o wyjątkowo radosnej stronie życia seniorów. Humor, koloryt, rytm – wszystko jest tu na najwyższym poziomie. Kunszt słowa Doroty Gellner z genialną kreską Adama Pękalskiego tworzą prawdziwe dzieło sztuki. Na naszym regale ta książka musi zawsze stać tak, by kuracjusze uśmiechali się do nas z okładki, a niektórych powiedzonek, jak „w innym celu, Pani Elu”, używamy na co dzień w rozmowach. Książka towarzysz. Jak ulubieni dziadkowie.
Na tej rekomendacji kończę na dziś i już nie przedłużam, bo na waszym miejscu byłoby mi teraz spieszno do czytania i oglądania książek, nie do ślęczenia przed ekranem. Dodam tylko, że jeśli szukalibyście którejkolwiek z powyższych pozycji lub jeszcze byłoby wam mało, to bezkonkurencyjną skarbnicą wszelkiej świetnej literatury dla dzieci w Krakowie jest Książkoteka. Prowadzącej ją z pasją Kingi Borowieckiej nie muszę wam przedstawiać, bo przywita was osobiście w swojej błękitnej księgarni z kotem w logo i, jeśli będziecie mieli szczęście, psiną pod ladą. Wiedza Kingi o książkach dla dzieci, podobnie jak lokal przy Rajskiej 3, czarodziejsko nie ma dna ani sufitu. Ja ze swoją skromną wiedzą w tym temacie też jeszcze nieraz tu do Was wrócę, a tymczasem pozdrówcie ode mnie swoje dzieciaki znad stronic ulubionej książki.